piątek, 20 stycznia 2012

Taa... No wczoraj nic nie napisałam i dzisiaj też będzie tylko kawałek tego co być miało jako że po prostu nie mam na nic ochoty. Wczoraj to wgl miałam baardzo dziwny humor a dziś to niby jakieś braki czułości a niby jeszcze nie wiadomo co. Dobra nie będę się tutaj nad sobą użalać w końcu nie jest aż tak źle ^^ No w przyszłym tygodniu to planuje wreszcie się ruszyć z domu więc nie wiem jak to będzie z tymi notkami ale poczekamy, zobaczymy... No to tyle :3

- Co ty na to? - do Jasmine dotarły tylko ostatnie słowa przyjaciółki która zadzwoniła z samego rana z jakąś propozycją którą zaspana dziewczyna jednak niezbyt dosłyszała.
- Yyyy... Hmm... Przepraszam... Mogłabyś powtórzyć? - zapytała Jasmine starając się zrobić jakiś manewr telefonem który nie był do końca zrozumiały nawet dla niej samej.
- Na na impreze. Dziś wieczorem. Idzieesz? - powtórzyła przyjaciółka.
- Taaa... - burknęła tylko Jasmine rozłączając się szybko. Miała zamiar jeszcze pospać jednak dopiero teraz zaczęło do niej docierać na co się właśnie zgodziła. Ona miała iść na impreze? Ostatnio wcale jej nie ciągnęło na takie liczne zabawy. Nie chciała jednak niczego odwoływać. Z rezygnacją ściągnęła z siebie kołdrę, a zimno zmusiło ją do wstania z łóżka. Oeeeesuu... Za jakie grzechy żyje na tym popierdolonym świcie?!
Co za wieczór... Szli po mokrym od roztapiającego się śniegu bruku. Jasmine pod rękę trzymała Jenny - swoją przyjaciółkę. Trochę za nimi trzymał się Jack.
_ Ejj... To może ja jednak wróce do domu - zapytał dosyć niepewnie gdy wchodzili do jakiegoś tłocznego klubu.
- Nie! Idziesz z nami! - Jasmine pociągnęła go za rękaw, a potem dodała tak by Jenny nie usłyszała - Myślisz, że ja mam ochotę tu być? Posiedzę tu godzinę może dwie i się zwijam.
jack tylko zawadiacko się uśmiechnął dając do zrozumienia że pójdzie w jej ślady. Jak w każdym klubie panował tu tłok. Wszędzie czuć było odór spoconych ludzkich ciał. Przy barze samotni zalewali swoje smutki kolorowymi drinkami. Po kątach pieprzyli się pijani "zakochani" którzy zapewne poznali się tego wieczoru, a na samym środku skakał w rytm muzyki kolorowy tłum. Dla Jasmine nawet muzyka tutaj była nie do zniesienia. Czuła się jak gdyby chcieli zrobić jej pranie mózgu. Gdy Jenny wmieszała się w ten odrażający tłum Jasmne i Jack stanęli trochę na uboczu.
- Gdzie Michael?! - starała się przekrzyczeć głośną muzykę Jasmine.
- W domu! Dzwoniłem ale powiedział, że jest chory! Cholera! Nie widziałem go już długo! Tydzień przed feriami przestał chodzić do szkoły, a co dzwonie to mówi, ze jest chory! - odkrzyknął Jack.
-Może go odwiedzimy?!
 - Chciałem ale powiedział, że nie! Nie wyjaśnił czemu! No trudno prosić się nie będę - w głosie Jacka było słychać rozczarowanie, ze przyjaciel najwidoczniej unika z nim kontaktu.
Jasmine tylko skinęła głową nie mając ochoty dłużej krzyczeć. Zostawiając Jacka samego z trudem przepchnęła się do barku i usiadła na wysokim krześle.
- Coś podać panienko? - zapytał barman który wydawał się jedyną osobą w tym klubie z którą można zamienić choć jedno sensowne zdanie.
- Sex on the beach - mruknęła Jasmine opierając się o ladę.
Barman podał jej to o co prosiła po czym zabrał się do wycierania kieliszków. Jasmine sącząc swojego drinka przez kolorową słomkę patrzyła na tych pijanych ludzi leżących już prawie na ladzie.

środa, 18 stycznia 2012

No to ten... jako że ostatnia notka była dość krótka a raczej bardzo krótka to tą zrobiłam nieco dłuższą niż miała być. Ogólnie wciąż się zastanawiam jakim cudem dałam się namówić na założenie kolejnego bloga ale cóż... Uznajmy to za siłę wyższą :3 Widząc z jaką szybkością idzie mi pisanie kolejnych stron w zeszycie postaram się dodawać notki codziennie co niestety może ulec zmianie gdy skończą mi się ferie. Specjalnie dla większej inspiracji znalazłam kilka zespołów których piosenki bardzo pomagają mi się skupić na pisaniu... Coś jeszcze chciałam powiedzieć ale widać mam już sklerozę i nie pamiętam xd no to w takim razie już nie przedłużam i miłego czytania:

- Ej! Jasmine!! Śpisz...?! - dało się słyszeć zza okna.
Dziewczyna wstała przeciągając się leniwie. Podeszła do okna i otworzyła je szeroko. Ahh... Przyjaciele! Cóż zrobilibyśmy bez nich? Jasmine roześmiała się na widok ich zmarzniętej trójki. Mieli czerwone policzki i cali byli w śniegu jednak dobry humor ich nie opuszczał. Jasmine skinieniem ręki dała im znać, że zaraz otworzy im drzwi po czym zbiegła na dół. Zmarznięta trójka ledwie wtoczyła się do jej domu wnosząc ze sobą mróz, śnieg i głośny śmiech. Jasmine natychmiast przestała myśleć nad swoim snem i zaczęła częstować przyjaciół gorącą czekoladą, a gdy ci rozsiedli się wygodnie w kuchni sama poszła się szykować.
Miło spędziła reszte dnia z gromadą tak pozytywnych osób, a gdy wróciła do domu była tak zmęczona, że niemal natychmiast zasnęła.
I znów ten sam sen. Znów on, szyba, potem drut i krew.
Kolejny poranek. Tym razem spokojniejszy niż poprzedni. Jasmine miała trochę czasu by pomyśleć. Zawsze gdy się budziła chciała przypomnieć sobie wygląd tego chłopaka jednak nie mogła. Pamiętała jedynie, że był niesamowicie piękny, jak gdyby nieludzki. Jak jednak miała dokładniej ocenić jego wygląd nie mogąc przypomnieć sobie szczegółów? Zaczęła się zastanawiać czemu ów sen wciąż jej się powtarza. Gdy śni nam się coś dwa razy mówimy, że się spełni. A co gdy sen powtarza się kilkanaście razy? Jasmine miała dość już tego tajemniczego snu. Ile dałaby za spokojną noc. Oparła głowę o poręcz łóżka i westchnęła. Uśmiechnęła się do figurki aniołka stojącego na półce koło łóżka. Przecież to tylko sen. Sny rzadko kiedy są normalne i nie ma po co zastanawiać się nad ich sensem lub znaczeniem. A przecież zaczęły się ferie. Co z tego, że śniegu było jak na lekarstwo. Trzeba się cieszyć tym co jest, a tym bardziej wolnym od szkoły. Ubrała się szybko, chwyciła smycz i wraz z małym, rudym kundelkiem wybiegła na dwór. Natychmiast uderzył w nią zimny wiatr. Naciągnęła mocniej czapke i raźnym krokiem ruszyła przed siebie obserwując jak jej mały towarzysz rozrzuca śnieg nosem. Niby zima była mało przyjazną porą roku jednak równie piękną jak inne. Śnieg wciąż leciał z nieba. Jasmine łapała drobne płatki śniegu na dłoń i patrzyła jak ślicznie wyrzeźbiony naturalny kształt śniegu zmienia się w maleńką kropelkę wody. Świeży śnieg skrzył się niczym brokat rozsypany po śpiących drzewach i trawach. Wszystko spało otulone białym puchem. Gdy człowiek tak szedł nie mają żadnego celu ani ograniczonego czasu dopiero wtedy dostrzegał otaczające go piękno. Jasmine dość często zastanawiał ten cały pośpiech ludzi. Niby zrozumiałe, że praca, że rodzina itd. Jednak wciąż się tak śpiesząc nie korzystali z tego co oferował im świat. Wciąż wpatrzeni w kolorowe reklamy kierowali się "chce, muszę to mieć". By to zdobyć pracowali od rana do późnej nocy skazując się często tym samym na samotne życie. Niczym roboty. Tak bardzo miała ochotę czasem stanąć i krzyknąć by i oni się zatrzymali. Spojrzeli na drugiego człowieka nie jak na ofiarę do wyzysku lecz jak na osobę również czującą i myślącą, pragnącą i dążącą do swych marzeń. Chorobą XXI wieku jest brak człowieczeństwa. Nawet zwierzęta potrafią okazać więcej szacunku do swojego gatunku niż my do drugiego człowieka. Zatopiona w swych myślach Jasmine nie zauważyła, że rude stworzonko zaczęło przestępować z łapy na łapę i drżało z zimna. Wreszcie piesek podbiegł do niej i zaszczekał. Dopiero to przebudziło ją trochę z zamyślenia i zawróciła w kierunku domu.
Niby ferie, chciała zrobić coś ciekawego a tu kolejny dzień bez zmian. Rozmyślała leżąc już wieczorem w łóżku. Nie chciała zasypiać jednak nuda była nie do zniesienia. Czemu jej życie musiało być takie nudne i monotonne? Zamknęła oczy.
- Witaj mój piękny chłopcze - szepnęła wiedząc co ją czeka.
I nie myliła się. Odpłynęła w krainę snu, a on już tam na nią czekał.

wtorek, 17 stycznia 2012

             Znów ta szyba. Dzieliła ją i tego pięknego chłopaka. Jej długie, brązowe włosy rozwiewał porywczy, zimny wiatr. Po drugiej stronie szyby zaś nie było widać żadnego powiewu. Jej ciemne oczy błądziły po jego twarzy. Widok tak niesamowity chciała zapamiętać. Przyłożyła rękę do szyby i obserwowała jak on robi to samo. Był niczym jej lustrzane odbicie. Gdy się uśmiechnęła on też to robił, powtarzał każdy jej ruch. Miał w sobie coś co nie dawało jej odejść. Powoli pilnując czy on idzie za nią ruszyła wzdłuż szyby. Tak jak się spodziewała nie odstępował jej na krok. Wreszcie udało jej się znaleźć krótkie pasmo, odcinek gdzie brakowało szyby lecz zamiast niej znajdował się drut kolczasty. Nie zważając że rani jej to ręce dziewczyna przecisnęła je przez drut i dotknęła jego dłoni. Wszystko w niej, cały strach, ból natychmiast się uspokoiło. Cofnęła ręce by za moment znów przełożyć je trochę wyżej i dotknąć jego policzków, powiek. Delikatnie muskała opuszkami palców jego usta. Chłopak nie zważając, że pozostawia ona krwawe ślady na jego ciele poddawał się pieszczotom. Krew spływała po drutach. Nie odczuwała ona jednak bólu wpatrzona w niego. ŁUP!! 
- Hmm... Co to? Co?! - zapytała dziewczyna. 
Rozejrzała się i zdała sobie sprawę, że leży w swoim łóżku, a to wszystko było tylko snem. Sen ten powtarzał się jej każdej nocy już od dość długiego czasu. Trochę zaspana jeszcze przecierała oczy.